T jak trauma |
Jestem nerdem. Nie nadaję się na siłownię i czujny wzrok przebywających tam osobników. Basen szczerze mnie obrzydza, a poza tym wymaga dość gruntownego przygotowania. I znów ten motłoch.
Zostają więc domowe pielesze. Ale co dalej? Pierwsze co przychodzi na myśl to pani Chodakowska i powtarzane niczym mantra 'Dajesz radeee', 'Jestem z Ciebie dumna', 'Jeszcze miesiąc i będziesz niczym Optimus Prime!'. Próbowałam kilkukrotnie, ale jeszcze nigdy motywacja nie była tak... demotywująca.
Aż któregoś dnia Sklep Wujka G. zaproponował mi apkę 30 day Squat Challenge. I popłynęłam...
Na sam widok boli |
Łącznie ściągnęłam 6 aplikacji: 30 day squat/plank/back/ab/butt/arm challenge. Ćwiczenia wykonywałam ciągiem, tj. podczas jednej sesji. Na początku było dziecinnie łatwo - kilka przysiadów, 20 sekund deski. Jednak czym dalej w las, tym bardziej bolało.
Na początku trzeba zaznaczyć, że nie mam nadwagi (przed programem 64kg/178cm), jednak moja kondycja startowa była bardzo mizerna.
Do wykonania ćwiczeń będziemy potrzebować maty i ciężarków lub butelek z wodą (używałam ciężarków 5kg).
Ilość powtórzeń/sekund rośnie dość znacznie, nawet o 20 w stosunku do dnia poprzedniego. Niełatwo jest nadążyć za tym tempem , tym bardziej gdy z ledwością wytrzymało się 120s deski, a następnego dnia trzeba wykrzesać z siebie sił na 140! I tak jak na początku wykonanie wszystkie zajmowało ok 15 minut, tak przy końcu przeklinałam przez bite 1,5 godziny.
Zawsze zaczyna się niewinnie |
Ilość powtórzeń/sekund rośnie dość znacznie, nawet o 20 w stosunku do dnia poprzedniego. Niełatwo jest nadążyć za tym tempem , tym bardziej gdy z ledwością wytrzymało się 120s deski, a następnego dnia trzeba wykrzesać z siebie sił na 140! I tak jak na początku wykonanie wszystkie zajmowało ok 15 minut, tak przy końcu przeklinałam przez bite 1,5 godziny.
Ale trudno, powiedziało się A to trzeba też powiedzieć 30.
Minimalizm |
Przejdźmy do wyglądu aplikacji. Jest ona bardzo minimalistyczna;
Pierwsze pole to nasz trening rozpisany na każdy dzień. Dni odhaczają się nam automatycznie po przebrnięciu przez wszystkie ćwiczenia, ale także można zaznaczyć je manualnie (nie oszukujcie!).
Drugie - szczegółowo opisane ćwiczenia zobrazowane krótkimi gifami. Do opisu ćwiczenia możemy również przejść każdorazowo przy jego wykonywaniu.
Trzecie okienko to ustawienia. Tutaj też dość ascetycznie; możemy ustawić przypomnienie lub automatycznie 'odznaczyć' wszystkie wykonane wcześniej serie.
Ostatnie to odsyłacz do sklepu google.
Do działania tej aplikacji nie jest potrzebne połączenie z internetem. I lepiej je wyłączyć, jeśli nie lubicie reklam typu pop-up.
Jeśli chodzi o powtórzenia np. przy wypadach, niejednokrotnie podawane są wartości nieparzyste. To przekonało mnie, że przy tego typu ćwiczeniach powtórzenia trzeba wykonywać dwukrotnie, na każdą nogę po razie. A mogło być tak pięknie...
Najcudowniejszy widok |
Jeśli chodzi o rezultaty: pośladki podniosły się, mięśnie brzucha stały się widoczne (jak się zepnę, hyhy), niepodziewanie pojawiło się thigh gap. Po ćwiczeniach na plecy, miałam ogromne zakwasy na klatce piersiowej - nawet nie wiedziałam, że są tam u mnie jakieś mięśnie. Efekty najbardziej widoczne są na moich ramionach - gdy napięłam bicepsa mój TŻ zaczął po sobie sprzątać.
Ogólne wrażenia pozytywne Po wszystkim przybył mi kilogram, choć wyglądam smuklej.
Plusy
+ rezultaty
+ ćwiczenia angażujące kilka partii mięśni
+ zrozumiała instrukcja
+ uczy systematyczności
+ sygnał informujący o końcu ćwiczenia (tych na czas)
Minusy
- bardzo duża ilość powtórzeń może nadwyrężyć stawy (pod koniec bolały mnie kolana i nadgarstki)
- czasem ilość powtórzeń rośnie zbyt szybko
30 day squat challenge (nie wiem dlaczego, ale apka nie jest już dotstępna w sklepeie google, link do wersji extremalnej)
MTFBWY a ja biegne wykonać wszystko od nowa ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz